Okazało się, że Sophie zaszła w ciążę dwa razy w ciągu miesiąca. Autor: Getty Images Zaszła w ciążę dwa razy w ciągu miesiąca i urodziła "nie-bliźniaczki". Sophie z Leominster w brytyjskim hrabstwie Herefordshire była pewna, że nosi pod sercem bliźnięta. Wraz ze swoim mężem Jonathanem nie mogła doczekać się ich narodzin.
Jak Maryja zaszła w ciążę? Maryja nie zaszła w ciążę w tradycyjnym tego słowa znaczeniu. Została Ona natomiast obdarzona wielkim Darem i Miłością od samego Pana , który w ten sposób wyraził swoją troskę o wszystkich ludzi na ziemi.
WPHUB. Zaszła w ciążę, będąc w ciąży. Tak wyglądają jej dzieci. Agnieszka Wiśniewska. 30.03.2023 09:31. Była w ciąży, kiedy zaszła w ciążę (Instagram) Rebecca była przeszczęśliwa, gdy dowiedziała się, że jest w ciąży bliźniaczej. Jednak jej dzieci nie zostały poczęte w tym samym czasie. Pomiędzy maluchami są trzy
Historia 14-letniej Darii i jej partnera, 10-letniego Iwana wstrząsnęła światem. Dziewczyna zaszła w ciążę, kiedy miała 13 lat i od początku uparcie twierdziła, że ojcem jej dziecka jest 10-latek. Para wystąpiła nawet w telewizji - opowiadali o początkach swojego związku, jak się w sobie zakochali, i jak się poznali.
Malin i Claes szukali wszelkich sposobów, które pozwolą im spełnić swoje marzenie. W końcu postanowili przystąpić do projektu badawczego, organizowanego przez Uniwersytet w Göteborgu. Malin towarzyszyło 9 innych kobiet, które także bardzo pragnęły potomstwa. Malin urodziła się bez narządów rodnych.
Sara początkowo nosi imię Saraj – to znaczy „moja księżniczka”. Jest żoną Abrama i wraz z nim wędruje za głosem Boga. Choć w opisie Księgi Rodzaju pojawiają się też inne kobiety w rodzinie Abrama – Milka i Jeskia (Rdz 11,29), to jednak Saraj zostaje wyeksponowana w opowiadaniu o początkach narodu wybranego.
. Maria z Nazaretu, powszechnie znana jako matka Jezusa i żona Józefa. Chrześcijańska Królowa Niebios. Kim była i jak żyła, zanim urodziła Syna Bożego, Jezusa Chrystusa? Pochodzenie Marii – jej dzieciństwo i rodzina Niewiele wiadomo o rodzinie Marii i jej dzieciństwie. Nie wspomina o tym Biblia. Najwięcej dowiadujemy się o jej pochodzeniu i jej rodzicach z apokryfów, a w szczególności z „Protoewangelii Jakuba”. Z tego źródła wiemy, że rodzicami Marii byli Joachim i Anna. Anna przyszła na świat około 70 lat przed narodzeniem Chrystusa i pochodziła z królewskiego rodu Dawida. Gdy miała 24 lata, a więc bardzo późno jak na tamte standardy, poślubiła Galilejczyka Joachima, bogatego pasterza owiec. Młodzi zamieszkali w Nazarecie. Byli bardzo zgodnym i kochającym się małżeństwem. Przez dwadzieścia lat swojego małżeństwa starali się o dziecko. Niestety przez te wszystkie lata nie było im to dane. W tamtych czasach potomstwo uznawane było za błogosławieństwo boże, a brak dzieci uznawano za klątwę i przekleństwo. Anna i Joachim zmęczeni ludzką nieżyczliwością i zwykłym ludzkim gadaniem, przenieśli się z Galilei do Jerozolimy. Zdesperowani małżonkowie prawie wyczerpali już sposoby, żeby powołać na świat upragnione dziecię. Joachim postanowił udać się na pustynie i przez 40 dni pościć i modlić się, w intencji poczęcia dziecka. We śnie ukazał mu się archanioł Gabriel i oznajmił, że jego żona Anna urodzi córkę i nakazał mu powrót do domu, do małżonki. Anna otrzymała taka samą wiadomość, także od anioła. Czekała z utęsknieniem na męża u bram miasta. Dziewięć miesięcy później, we wrześniu, roku 19 44-letnia Anna urodziła piękną dziewczynkę, nazwaną Mariam, będąca przyszłą matką Jezusa. Dzieciństwo Marii, czyli lata w świątyni Protoewangelia Jakuba informuje dalej, że rodzice Mariam (Marii), z wdzięczności za łaskę Bożą, jaką było poczęcie oraz urodzenie córki, przeznaczyli Marię do życia w świątyni. Już jako dziecko Maryja miała zacząć tam służbę i tkać zasłonę świątyni. Kiedy kapłani w mieście Jerozolima postanowili, że czas wykonać nową zasłonę dla świątyni, wybrali siedem niewinnych dziewcząt, „bez skazy przed Bogiem” z pokolenia Dawida, wśród których znalazła się także zaledwie trzyletnia Maryja. Dziewczynki losowo wybrały, jakim kolorem nici będą tkać zasłonę. Marii przypadł szkarłat i purpura. Według autora apokryfu, miało to symbolizować późniejsze poczęcie Chrystusa i Jego królewską godność. Mijały lata, a Maria wiodła życie w świątyni. Wyrosła na piękną, pełną powabu nastolatkę. Kiedy skończyła 12 lat, kapłani świątyni na polecenie anioła, w sposób niezwykły wybrali jej męża, by był jej opiekunem i strzegł jej dziewictwa (Maria ślubowała podobno zachowanie czystości do końca życia). Sposób wyboru męża był niezwykły i magiczny, ponieważ kapłani dokonywali, swego rodzaju testu kandydatów, dotykali ich różdżką. Kiedy różdżka dotknęła kolejnego kandydata, którym był niejaki Józef, wdowiec, ojciec czterech dorosłych dzieci, zamieniła się w gołębicę, która usiadła na jego głowie. To był widzialny znak, że ten oto Józef, ma zostać małżonkiem i opiekunem Marii. Może cię również zainteresować artykuł: Święta XXI wieku. 'Mieć’ kontra 'być’ – Co wybierasz? Dorosłe życie Marii, małżeństwo i ”niepokalane poczęcie” Zdania na temat wieku Józefa, męża Marii są podzielone. Większość uznaje, że był on starcem, wdowcem, ojcem dorosłej czwórki dzieci. Ta hipoteza bardziej pasuje do „białego małżeństwa” i dotrzymania ślubów czystości przyszłej matki Jezusa. Czy tak było naprawdę? Możliwe, że Józef wcale nie był starcem, tylko pełnym wigoru i męskości 20-letnim młodym mężczyzną. Istnieją podania, które mówią, że już po urodzeniu Jezusa, Maria stała się „normalną” żoną dla Józefa, i miała z nim czterech synów oraz córki. Trudno sobie zatem wyobrazić, żeby zgrzybiały starzec mógł zostać ojcem takiej gromadki. I pewnie dlatego uznano, że starość będzie lepszym opiekunem dziewictwa niż młodość. Jak było, nie wiadomo. Kiedy Maria wraz z Józefem przybyła do Nazaretu nastąpiło Zwiastowanie, znane nam z Ewangelii Św. Łukasza. Marii ukazał się anioł i oznajmił, że pocznie i porodzi Syna Bożego. Anielskie proroctwo bardzo szybko zaczęło się spełniać. Za sprawą Ducha Świętego Maria zaszła w ciążę. To właśnie określa się jako tzw. niepokalane poczęcie, ponieważ Maria cały czas pozostawała dziewicą. Było, co prawda, troszkę zamieszania z tego powodu w małżeństwie przyszłej Matki Boskiej, ponieważ mąż, Józef, podejrzewał ją o zdradę i nie za bardzo chciał wierzyć w ciążę powstałą bez udziału mężczyzny. Dopiero po interwencji anielskiej dał się przekonać, że jego żona poczęła dziecko z Ducha Świętego i ma do spełnienia wielką misję, wyznaczoną jej przez samego Boga. Maria wypełnia swoją życiową misję i rodzi Jezusa, Syna Bożego Proewangelia Jakuba podaje, że sam poród był bardzo lekki. Maria, będąc wolną od grzechu pierworodnego, nie odczuwała bólów porodowych. Sam poród nie był opisany, wspomina się tylko, że maleńki Jezus nagle pojawił się w tajemniczej chmurze, która otoczyła jaskinię, czy stajenkę (różne źródła podają niejednoznacznie). Wezwana do porodu położna Salome nie wierzyła w dziewictwo Marii i postanowiła zbadać ją ginekologiczne. W czasie tego badania uschła jej dłoń i wtedy mały Jezus miał uczynić swój pierwszy cud, uzdrowił dłoń Salome. Inne apokryfy poszły jeszcze dalej w nadaniu temu wydarzeniu cech magicznych, nadprzyrodzonych, wręcz „nie z tej ziemi”. W apokryficznym „Wniebowstąpieniu Izajasza” narodziny Jezusa zostały ukazane jako pozorne, zupełnie niefizyczne: „gdy byli sami, Maryja spojrzała swoimi oczami i zobaczyła małe dziecko i przestraszyła się. Potem jak się zmieszała, jej łono stało się jak było przedtem, zanim poczęła”. Według tego tekstu Jezus narodził się zaledwie po dwóch miesiącach „świętej ciąży”, w sposób nadprzyrodzony, bez bólu, jak również bez tradycyjnej „akcji porodowej”, właściwej przy narodzinach człowieka. Lata po urodzeniu Jezusa Jak już wspominałam, Maria, po urodzeniu Jezusa stała się dla swojego męża Józefa całkiem zwyczajną, normalną żoną. Urodziła mu czworo synów i córki. Tym razem nie były to dzieci z niepokalanego poczęcia, tylko ze współżycia między kobietą a mężczyzną. Maria była przykładną żoną i matką, a jej życie pewnie nie różniło się od życia matek i żon jej współczesnych. Jezus wzrastał wśród braci i sióstr jak całkiem zwyczajne dziecko. Prawdopodobnie, kiedy Jezus miał lat kilkanaście, zmarł Józef. Zgodnie z prawem, głową rodziny został najstarszy syn, czyli Jezus. Maria nie do końca wiedziała, dlaczego jej najstarszy syn przysposobił sobie uczniów i wędrował z nimi po całej Palestynie, głosząc nową naukę. Najprawdopodobniej Jezus wywiązywał się z funkcji głowy rodziny. Dopiero kiedy umierał na krzyżu, przekazał opiekę nad rodziną apostołowi Janowi. Co czuła Maria stojąc pod krzyżem, na którym umierał jej syn? Czy w pełni rozumiała rolę, jaką miał odegrać w odkupieniu ludzkości? Czy wierzyła w jego zmartwychwstanie? Wydaje się, że Maria nie do końca była świadoma tego wszystkiego. Czuła raczej ból i rozczarowanie, że los zabiera jej ukochanego syna. Po śmierci Jezusa zamieszkała w domu Jana, apostoła, któremu Jezus powierzył opiekę nad matką. Pozostawała pod jego opieką, aż do śmierci tj. około 50 roku Może cię również zainteresować artykuł: Czemu podążasz za tradycją? Czerwone święta Coca Coli! Źródło: Wniebowstąpienie Marii Wniebowzięcie Maryi stało się głównym tematem wielu apokryfów, znanych pod tytułem „Transitus Mariae”. Teksty te, mimo wielu różnic, zachowują pewien ogólny schemat. Maryja w niezwykły sposób uprzedzona o swojej ziemskiej śmierci, umiera w spokoju w Jerozolimie. Zostaje złożona do grobu, a jakiś czas później jej ciało zostaje wzięte do Nieba. Według apokryfu przypisywanego Józefowi z Arymatei, kiedy apostoł Tomasz zbliżał się do Góry Oliwnej, ujrzał, jak aniołowie niosą ciało Maryi do nieba. Zaczął więc wołać: „O święta Matko, Matko błogosławiona, Matko niepokalana, jeśli już doznałem tej łaski, że cię teraz widzę, gdy dążysz do Nieba, uraduj sługę twego dzięki twemu wielkiemu miłosierdziu” (TransJózAr XVII). Wówczas przepaska, którą apostołowie opasali wcześniej ciało Maryi, została zrzucona z nieba, aby Tomasz mógł ją sobie zachować na pamiątkę. Przepaskę tę jako relikwię i pamiątkę wniebowzięcia przechowuje katedra pw. św. Szczepana w Prato w kaplicy o nazwie Del Sacro Cingolo. A przynajmniej tak twierdzą miejscowi wierni. Kult maryjny w religiach: katolickiej, prawosławnej i protestanckiej Po śmierci Marii narodził się jej kult, który trwał przez wiele stuleci. Do dziś chrześcijanie widzą w niej Matkę wszystkich ludzi. Postrzegana jest jako bliska Bogu Istota, z upodobaniem pośrednicząca między sprawami ludzkimi a Bogiem. Jest widziana jako orędowniczka wszystkich próśb człowieczych, które przekazuje samemu Bogu. Teologia katolicka uznaje, że Maryja jest godna najwyższej czci, ponieważ: – Maryja świadomie wyrażając swoją zgodę podczas Zwiastowania, stała się, zgodnie z zamiarem Boga, współtwórczynią dzieła zbawienia. – Jest najbliżej Chrystusa ze wszystkich stworzeń, ponieważ od niej otrzymał ciało. – Ma wyjątkową relację z Trójcą Świętą (Córka Boga Ojca, Oblubienica Ducha Świętego i Matka Syna). – Jest całkowicie bezgrzeszną, najświętszą istotą, jaka kiedykolwiek istniała. – Jest „śmiertelnym wrogiem” diabła i potężną opiekunką przed złymi duchami. – Jak wyraźnie wykazano w Biblii (np. na weselu w Kanie), jest ona potężną orędowniczką u swego Syna, Jezusa. – Z woli Boga to ona rozdaje Boże łaski. – Modlitwy będą bardziej skuteczne, jeśli są ofiarowane Bogu przez nią. – Jest Królową nieba i ziemi, panującą u swego Syna Jezusa, ciałem i duszą w niebie. – Oddając cześć Maryi, czcimy Boga. – Prawdziwe oddanie Maryi jest najpewniejszym sposobem dotarcia do Chrystusa. – Maryja nigdy nie oddala nikogo od Boga. – Niezliczeni święci i papieże zalecali modlitwy do Maryi. – Prawdziwa pobożność maryjna może być „znakiem przeznaczenia” człowieka Bogu (Pius XII „Mediator Dei”, 1947). – Maryja jest Matką wszystkich ludzi, a kochając i szanując ją, naśladujemy Jezusa. – Biblia wielokrotnie podkreśla wyjątkową rolę Maryi (np. „Oto bowiem błogosławić mnie będą odtąd wszystkie pokolenia” (Łk. 1:48, BT), archanioł Gabriel nazwał ją „pełną łaski” (Łk. 1:28, BT), św. Elżbieta nazwała ją „błogosławioną między niewiastami” i „matką mojego Pana”(Łk. 1:42-43, BT). Prawosławie Pomimo że Matce Bożej należna jest wielka cześć i została wywyższona ponad wszelkie stworzenie, to jednak nie jest ona utożsamiana z Bóstwem. Prawosławie czci ją tylko jako kobietę, która cieleśnie urodziła Syna Bożego. Protestantyzm Osoba Marii darzona jest jednak przez protestantów szczególnym szacunkiem jako Matka Chrystusa. Jej osoba stawiana jest za przykład do naśladowania dla każdego chrześcijanina w byciu posłusznym Bogu. Bezsprzecznym pozostaje fakt, że osoba Marii jest otoczona powszechnym szacunkiem i miłością oraz zawsze stawiana jako wzór matki i kobiety, godny do naśladowania. Może cię również zainteresować artykuł: Hiszpania, Portugalia, Włochy, Rosja, Meksyk i nie tylko… Jak wygląda tradycja Świąt Bożego Narodzenia w różnych zakątkach świata? Marlena Pietruszka Źródła :
fot. Adobe Stock Zjesz coś, zanim Robert przyjdzie z pracy? – zapukałam do pokoju córki, ale gdy otworzyłam drzwi, głos zamarł mi w gardle. Anetka leżała na łóżku, przykryta pledem po sam czubek głowy. W pierwszej chwili pomyślałam, że może jest chora, ale przecież jeszcze kilkanaście minut temu, po powrocie do domu, nie wyglądała tak, jakby coś jej dolegało. – Co się stało, kochanie? – podeszłam do niej z niepokojem. – Źle się czujesz? – Robert odszedł, zostawił list, wszystko skończone – głębiej naciągnęła na siebie koc. – No co ty mówisz, może to tylko jakieś nieporozumienie – usiadłam przy niej. Przecież nawet nie zauważyłam, żeby między nimi niespodziewanie coś się popsuło. Robert był narzeczonym Anety – starszy od niej o dziesięć lat, spokojny człowiek. Miał poważne zamiary wobec mojej córki. Ostatnie kilka lat spędził za granicą, teraz zajmował kierownicze stanowisko w jakiejś firmie. Dobrze wychowany, elegancki, zawsze bardzo uprzejmy i grzeczny, spodobał mi się, gdy tylko go poznałam. Tylko jak dla mnie, za mało się uśmiechał, wciąż był poważny, małomówny, niemal każde słowo trzeba było wyciągać z niego siłą. Ale skoro Anetka kochała jego, a on ją, no to chyba wszystko było w porządku. Życzyłam im szczęścia i nie miałam nic przeciwko temu, żeby zamieszkali już teraz w naszym domu. Po co mieli tracić pieniądze na wynajmowanie czegoś, skoro u mnie było im całkiem dobrze. Z radością patrzyłam na szczęście mojej córki, z niecierpliwością czekałam na czerwiec, kiedy to młodzi zaplanowali ślub. Co prawda tylko cywilny, bo Robert miał tam jakieś swoje przekonania, ale z tym musiałam się pogodzić. Ważne, że Anetka nie miała nic przeciwko temu, w końcu to ona wychodziła za mąż. No a teraz, gdy ją zobaczyłam taką zapłakaną, serce mi się krajało. I ta kartka od Roberta, że odchodzi, że wszystko skończone i to z winy Anetki, bo ona nie dotrzymała umowy... – Ale co to znaczy? – jeszcze raz zerknęłam na nierówne, nerwowe, tak bardzo niepasujące do niego pismo Roberta. – O jakiej umowie on pisze? I wtedy Anetka zaczęła jeszcze rozpaczliwiej szlochać. Potrząsała tylko głową, patrząc na mnie, jakby nie mogła wydobyć z siebie słowa. – No powiedzże coś w końcu, dziecko – potrząsnęłam ją lekko za ramię. – Co wyście za umowę mieli? Majątkową? – Nie, mamo, no coś ty – jęknęła Aneta. – Jemu chodzi o to – położyła dłoń na swoim brzuchu. Umówili się, że nigdy nie będą mieć dzieci Patrzyłam na nią przez dość długą chwilę w milczeniu. Ten jej gest był taki wymowny, mógł oznaczać tylko jedno… – Jesteś w ciąży? – spytałam cicho, a gdy skinęła głową wzięłam córkę w ramiona, uścisnęłam mocno. – Tak się cieszę, naprawdę, przecież dziecko to wielka radość jest, więc czemu ty płaczesz? – niczego nadal nie rozumiałam. I wtedy Anetka zaczęła opowiadać. Cichym, urywanym głosem mówiła, że gdy tylko jej związek z Robertem nabrał poważniejszego charakteru, on od razy zastrzegł, że nie chce mieć dzieci. Nigdy. I żeby ona nawet o tym nie myślała. – Ale dlaczego? – przerwałam jej w pewnej chwili. – Przecież oboje pracujecie, macie gdzie mieszkać – nagle coś zaświtało mi w głowie. – A może on jest obciążony jakąś dziedziczną chorobą? – popatrzyłam na córkę ze strachem. Anetka zaprzeczyła natychmiast, twierdząc, że rozmawiała z narzeczonym na ten temat, wszystko było w porządku, ale mimo to nie chciał mieć dzieci. I zostawił jej wybór: albo przystanie na jego warunek, albo będą musieli się rozstać. – No i zgodziłam się, mamo – chlipnęła Aneta. – Ale myślałam, że on to tak tylko teraz mówi, a potem z czasem odmieni mu się, a jak już zajdę w ciążę, to będzie musiał się z tym pogodzić, no, bo niby dlaczego nie moglibyśmy mieć dziecka. – No właśnie – przytaknęłam. – I wiesz, kilka dni temu zrobiłam testy, bo coś było ze mną nie tak, chociaż przecież biorę tabletki – westchnęła córka. – Nie planowałam tego, naprawdę, ale ten nasz ostatni wyjazd w góry, zmiana klimatu, podobno wszystko może się zdarzyć – zamilkła na moment. – I powiedziałam mu wczoraj o tym, a on… – znowu w jej oczach zabłysły łzy. – On się po prostu dzisiaj wyprowadził, zabrał trochę swoich ubrań i zostawił tę kartkę... Zaczęłam Anetę uspokajać, wmawiając jej, że wszystko jeszcze dobrze się ułoży. Ale Robert nie wrócił tego wieczoru ani następnego. Nie odbierał też telefonów od Anetki ani ode mnie. A gdy córka pojechała do niego do firmy, powiedzieli jej, że wziął kilka dni urlopu, z możliwością przedłużenia go. Aneta kompletnie się załamała. Żal było patrzeć na jej smutek, zwłaszcza że przecież była w ciąży. Jej rozpacz była poważnym zagrożeniem dla maleństwa, które rosło w niej. A prawdę powiedziawszy, niewiele mogłam zrobić, zupełnie nie wiedziałam, jak jej pomóc. Córka obdzwoniła wszystkich jego kolegów i żaden z nich nic nie wiedział o Robercie. Albo nikt nic nie chciał powiedzieć. A ja jakoś nie mogłam uwierzyć w to, że ten facet mógł być tak nieodpowiedzialny i tak nikczemny, żeby zostawić kobietę w ciąży i po prostu uciec. Nie, moja intuicja mówiła mi, że on wcale taki nie jest, że tu musiało zajść coś zupełnie innego. Tylko co? – A może powinnaś pojechać do któregoś z tych facetów, zwłaszcza do tych, z którymi się przyjaźnił, zapytać wprost, gdzie on jest – zaproponowałam jej. – Robert miał mało znajomych – potrząsnęła głową. – On zamieszkał w naszym mieście dopiero rok temu, przedtem był kilka lat za granicą. Wiedziałam, że narzeczony córki wychował się w domu dziecka, nie miał żadnej rodziny. No, ale przecież musiał mieć jakichś kumpli, chociażby tych, z którymi chodził na mecze, pamiętałam jakiegoś Mietka, z którym znali się od dawna. – Mamo, ale przecież nie mogę tak chodzić po jego kolegach, wypytywać o niego, no bo jakby to wyglądało – Aneta pokręciła głową. – Jest ojcem twojego dziecka – zaoponowałam. – I nieważne, jaką umowę mieliście, skoro już tak się stało, jak się stało, trzeba wziąć odpowiedzialność. Dziecko nie jest niczemu winne. Musisz go odnaleźć. I wtedy przyszło mi coś do głowy. Robert dużo pracował w domu, wciąż przynosił jakieś papiery, nad którymi siedział nieraz do późnej nocy, widziałam często zapaloną lampkę na jego biurku. Miał w pokoju Anetki sporo swoich rzeczy, szafki, półki, biurko, w nich książki, jakieś dokumenty, papiery, rzeczy osobiste. Mimo że odszedł kilka dni temu, nie zabrał wszystkiego. Sama córka mówiła, że strasznie się wtedy zdenerwował, gdy powiedziała mu o dziecku, spakował tylko jakieś ubrania do podręcznej torby, zostawił ten list i po prostu uciekł. – A może trzeba by przejrzeć szuflady jego biurka? – zaproponowałam córce. – Obejrzeć te dokumenty, może tam coś znajdziemy, jakąś wskazówkę, gdzie może być, dokąd pojechał. – No co ty, mamo, mam grzebać w jego osobistych rzeczach? – obruszyła się Anetka. – To nie byłoby uczciwie, nigdy w życiu tego nie zrobię. A poza tym mam swój honor, skoro on mnie porzucił, to ja go nie chcę znać, nie jest wart tego, żeby być ojcem mojego dziecka. – Nawet tak głupio nie myśl, ja nie wierzę, że on jest taki, a trochę znam się na ludziach – odparłam stanowczo. – Coś tu musiało się stać, o czym nie wiemy. Po długich wysiłkach udało mi się wreszcie przekonać córkę, że powinnyśmy przejrzeć jego rzeczy. W biurku nie znalazłyśmy niczego interesującego, jakieś dokumenty, rachunki, opracowania związane z jego firmą. Ale trochę mnie zdziwiło, że nie było tu żadnych bardziej osobistych pamiątek, zdjęć, każdy przecież ma coś takiego, nawet mężczyźni. Już miałyśmy zrezygnować i dać spokój tym poszukiwaniom, gdy w ostatniej szufladzie, na samym dnie w rogu, natrafiłam na metalowe, niewielkie pudełko, pachnące tytoniem. – Wygląda na to, że twój ukochany był kiedyś amatorem fajki – uśmiechnęłam się, oglądając uważnie pudełko. Jeszcze przez moment wahałam się, a potem szybkim ruchem otworzyłam je. Spodziewałam się tam znaleźć akcesoria do palenia fajki, ale ku mojemu zdziwieniu, zobaczyłam tylko jakąś grubą, zaklejoną, nieopisaną kopertę. – A cóż to może być? – Mamo, lepiej to zostawmy to – Anetka pokręciła głową. – Naprawdę nie powinnyśmy. – A ja myślę, że tak – powiedziałam, chociaż w głębi serca czułam, że to, co chcę zrobić jest niewłaściwie. Nie powinnam otwierać tej koperty. Przeczucie mówiło mi jednak, że ona zawiera coś ważnego, coś, co może mieć wpływ na bieg wydarzeń. A dla mnie w tamtej chwili liczyło się tylko dobro mojej córki i dziecka, którego ojcem był człowiek mający jakąś tajemnicę, i klucz do niej właśnie trzymałam w ręku. Delikatnie podważyłam nożykiem zaklejony brzeg koperty. Wypadło z niej kilka zdjęć. I zanim zdążyłam podnieść wzrok na córkę, usłyszałam jej cichy, pełen rozpaczy okrzyk. Aneta wpatrywała się w zdjęcia, a jej twarz zrobiła się prawie przeźroczysta. Bez słowa wyjęłam jej jedną z fotek z dłoni. Był na niej mój przyszły zięć, trzymający na barana roześmianego, może trzyletniego chłopczyka. Obok stała uśmiechnięta, jasnowłosa kobieta, patrząca na nich z miłością. Na pozostałych fotkach widniały te same osoby. – O Boże! – wyrwało mi się mimo woli. – Co to jest? – On ma żonę i syna... – wyszeptała Aneta. – To dlatego nie chciał ze mną mieć dzieci, byłam dla niego tylko zabawką, na chwilę, pewnie się z nią pokłócił, wyrzuciła go z domu, nie miał się gdzie podziać, więc znalazł sobie ciepły kącik u mnie… – mówiła córka coraz szybciej, jak nakręcona, zupełnie nad sobą nie panując. – Zaczekaj – chwyciłam ją za rękę. – Nie myśl tak szybko, bo wymyślisz nie wiadomo co – przyjrzałam się uważnie zdjęciu, a potem odwróciłam je. Na odwrocie widniała napisana ołówkiem data, sprzed ponad czterech lat. – Zobacz, to są stare zdjęcia – powiedziałam. – Oni się pewnie rozwiedli, to jakaś dawna historia. – Ale on nigdy mi nie mówił, że miał kiedyś rodzinę, że ma dziecko – wykrzyknęła Aneta. – Przecież chyba powinnam wiedzieć, prawda – popatrzyła na mnie z gniewem. – A teraz co, tak się przestraszył, że znowu będzie ojcem, że aż uciekł? Nie chcę go więcej widzieć, drań jeden – ze złością strząsnęła zdjęcia na podłogę. – Nie chcę go w moim życiu, ani w życiu mojego dziecka. Pomyślałam, że może to i dobrze, że jej rozpacz zamieniła się w gniew. Może łatwej jej będzie dojść do siebie po tym wszystkim. Cała sprawa nie dawała mi spokoju. Nie mogłam uwierzyć, że mój przyszły zięć okazał się takim niegodziwcem, że miał gdzieś tam żonę i dziecko, a zawracał głowę mojej córce. On nie wyglądał na takiego, znałam się trochę na ludziach. Trudno mi było pogodzić się z tym, że wykorzystał ją i gdy zaszła w ciążę, tak po prostu zostawił. Ta sprawa była zbyt poważna, ważyło się przecież życie i szczęście dwóch najbliższych mi osób, mojej córki i jej nienarodzonego dziecka. Skoro Anetka uniosła się dumą i ambicją, ja powiedziałam sobie, że będę mądrzejsza od niej i wezmę sprawę w swoje ręce. I dlatego sama postanowiłam go odnaleźć. Wiedziałam, gdzie pracował i chociaż wciąż był na urlopie, zdecydowałam się porozmawiać z jego kolegą z firmy, tym, którego nieraz widziałam u nas w domu, gdy wracali razem z meczu. Pamiętałam nawet, że miał na imię Mietek. No więc któregoś popołudnia zaczaiłam się na tego całego Mietka na parkingu. Podeszłam do niego, gdy tylko wyszedł z biura. Trochę się zdziwił, gdy go zaczepiłam, ale musiał mnie też poznać, bo wyraźnie się speszył. – Mogłabym z panem chwilę porozmawiać? – spytałam bez ogródek. – Jestem matką Anety. – Wiem, kim pani jest – skinął głową i rozejrzał się niepewnie dookoła, jakby bojąc się, że ktoś nas może zobaczyć. – Ale doprawdy nie wiem, o czym moglibyśmy rozmawiać i… – Muszę dowiedzieć się, gdzie jest Robert – nie pozwoliłam mu dokończyć. – I proszę mi wierzyć, że moja determinacja jest tak wielka i nie dam się zbyć. – Ale dlaczego ja? – pokręcił głową. – Bo pan jest chyba jego jedynym przyjacielem, jakiego ma w tym mieście i pan powinien wiedzieć, gdzie on jest i co się dzieje – patrzyłam mu prosto w oczy. – No, chyba że wrócił do swojej żony i synka – zaatakowałam go znienacka. W tym momencie Mietek popatrzył na mnie tak, jakby ducha zobaczył, zmieszał się jeszcze bardziej, aż się cofnął o krok. A ja napierałam na niego coraz bardziej. – I proszę powtórzyć to swojemu przyjacielowi, że znajdę go u tej żony, chociażby na końcu świata i wykrzyczę im obojgu, co o nim myślę – wykrzyknęłam z gniewem, po czym odwróciłam się, zamierzając odejść. – Proszę zaczekać – usłyszałam za sobą głos mężczyzny. – Powiem Robertowi o naszym spotkaniu. Nie spodziewałam się, że Robert zadzwoni do mnie jeszcze tego samego dnia. Gdy usłyszałam jego głos w komórce, tak mi się dziwnie na sercu zrobiło, wydawał się taki zgnębiony, jakby to jego jakaś krzywda spotkała, nie moją córkę. Zaproponował spotkanie następnego dnia, prosił tylko, żebym nic nie mówiła Anecie. Umówiliśmy się w kawiarni. Szłam tam nazajutrz z duszą na ramieniu. Bo mimo wszystko obawiałam się tego, co on mógł mi powiedzieć. Ale też na dnie serca miałam nadzieję... – Poprosiłem panią o rozmowę, bo nie wiem, jak zareagowałaby Aneta, gdy poznałaby prawdę – powiedział zaraz w pierwszych słowach. – Nie chciałem jej krzywdzić, ale gdy dowiedziałem się o dziecku, to mnie przerosło – jego twarz wyrażała ból. – Ja nie mogę mieć już dziecka, nigdy więcej, nie ja, nie po tym, co zrobiłem – głos mu się załamał, sądziłam, że za moment się rozpłacze. – I tak bardzo się przestraszyłem, gdy Aneta powiedziała mi, że jest w ciąży... – zamilkł. Milczałam, nie chciałam go ponaglać. Widziałam, jak ciężko mu było mówić. W końcu popłynęły jego ciche, bolesne słowa. O tym, jak przed laty pokochał dziewczynę, ożenił się, wkrótce został ojcem. Urodził im się cudowny synek, który był jego oczkiem w głowie. Ale po pewnym czasie przestało mu się układać z żoną, w ich małżeństwie psuło się coraz bardziej. I któregoś dnia, po kolejnej awanturze, wzburzony wypadł z domu, wsiadł do samochodu, chciał pojechać gdzieś przed siebie, żeby nie słuchać jej wymówek, nie patrzeć na jej gniew. Zaślepiony złością, ruszył szybko z podwórka, nie widząc, że ich synek jeździ tam na rowerku… – Nawet nie poczułem uderzenia, tylko usłyszałem krzyk żony, zobaczyłem ich we wstecznym lusterku, potrącony rowerek, leżącego Tomka i żonę zbiegającą po schodach… – Robert schował twarz w dłoniach, nie mógł dalej mówić, płakał bezgłośnie. Ja też nie byłam w stanie się odezwać, po tym, co usłyszałam. Siedzieliśmy tak dłuższą chwilę, każde zatopione w swoich myślach, nie patrząc na siebie. W końcu ja pierwsza oprzytomniałam. Położyłam dłoń na ręce Roberta, oderwałam ją od jego twarzy. – To minęło – szepnęłam. – Tego nic nie zmieni, ani twoja rozpacz, ani poczucie winy, ale musisz nauczyć się z tym żyć. – Nie mogę – potrząsnął głową. – Dostałem dwa lata, siedziałem w więzieniu, nie byłem wcale za granicą, Anna rozwiodła się ze mną, nie chciała mnie znać, a ja myślałem, że już nigdy z nikim… – spojrzał na mnie z rozpaczą. – Ale gdy poznałem Anetę, pokochałem ją. Przyrzekłem sobie jednak, że nie będę mieć już dziecka. Bałem się, że znowu mógłbym mu zrobić krzywdę, dlatego uciekłem. Siedzieliśmy długo w tej kawiarni, rozmawialiśmy. Zdawałam sobie sprawę, jak wielkie poczucie winy ciąży nad Robertem, ale wiedziałam też, że nie może z nim wiecznie żyć. Że musi sobie dać szansę, nie był złym człowiekiem, nie chciał tego, co się stało. I został już ukarany za to, co zrobił. I że ten ciężar jego winy nie może spaść na drugie dziecko, które dopiero ma się urodzić. A on sam potrafi być na pewno dobrym ojcem, takim, jakim był dla swojego synka. I udało mi się przekonać Roberta, że powinien spotkać się z Anetką, porozmawiać z nią, powiedzieć jej to wszystko, co teraz wyznał mnie. Przekonałam go, że oboje mają prawo do szczęścia, on także, pomimo tego, co się kiedyś stało. I że nie można wiecznie w życiu uciekać. Trzeba stawić mu czoło, a dużo łatwiej jest to zrobić, gdy obok siebie ma się kochającego człowieka. Zwłaszcza gdy w niedługim czasie przybędzie jeszcze jeden, maleńki człowieczek, maleńka miłość. A ja wierzyłam, że córka jeszcze będzie szczęśliwa u boku swojego ukochanego, razem z moim wnukiem. Więcej prawdziwych historii:„Nie mogę zabrać męża na urlop, bo... czeka tam mój kochanek. Nasza relacja trwa od 5 lat”„Teściowa mnie nienawidzi, bo idealną kandydatkę dla swojego syna wybrała już 20 lat temu”„Mój narzeczony pod wpływem alkoholu potrącił człowieka. Policjantom powiedział, że to ja prowadziłam auto”„Byłam pewna, że mój mąż ma romans. Ukrywał jednak coś o wiele gorszego...”
fot. Instagram: triplets_of_copenhagen Chociaż dzieci Marii dopiero się urodziły, ich losy śledzą już tysiące osób. Mama trojaczków założyła na Instagramie profil, na którym uwieczniła chwile ciąży i narodzin dzieci. Jej zdjęcia stały się hitem internetu. Maria Jorstad to 36-letnia Norweżka mieszkająca w Danii. Kobieta i jej mąż do tej pory wychowywali dwuletniego syna, jednak niedawno zapragnęli powiększyć swoją rodzinę. Kiedy Maria zaszła w ciążę, okazało się, że na świat przyjdzie nie jedno… a troje dzieci Zobacz także: Jak wygląda ciało po porodzie? Mama czwórki dzieci obala mit i pokazuje swoje zdjęcia Ciąża z trojaczkami hitem internetu Na wieść o ciąży mnogiej kobieta podjęła decyzję o założenia profilu, na którym mogłaby się dzielić z internautami zdjęciami z przebiegu ciąży. Profil działa od 7 maja tego roku i obecnie [wrzesień 2018 r. – red.], Maria ma już 169 tys. obserwujących. Fotografie Marii szybko stały się hitem internetu, a szczególnym zainteresowaniem cieszyły się zdjęcia brzucha kobiety w 35 tygodniu ciąży. Jak wynika z opisu zdjęć, w ostatnich dniach ciąży jej brzuch ważył ponad 20 kilogramów!! Dzieci urodziły się 13 września. Iben, Agnes i Filip przyszli na świat poprzez cesarskie cięcie. Dalsze losy maluchów oraz ich mamy można śledzić na Instagramie triplets_of_copenhagen. W 35 tygodniu ciąży brzuch Marii ważył ponad 20 kilogramów! // fot. Instagram triplets_of_copenhagen Profil Norweżki śledzi już 169 tys. osób // fot. Instagram triplets_of_copenhagen Iben, Agnes i Filip przyszli na świat 13 września 2018 r. // fot. Instagram triplets_of_copenhagen Źródło: Yahoo, Instagram: triplets_of_copenhagen Redaktorka serwisu internetowego Współczesna Rodzina. Absolwentka Uniwersytetu Warszawskiego, pasjonatka obcych kultur i języków orientalnych. Najnowsze badania przeprowadzone przez Penn State wykazały, że u dzieci, które już od najmłodszych lat miały pozytywne, ciepłe i przepełnione miłością relacje ze swoimi rodzicami/opiekunami, ryzyko otyłości było mniejsze. Dowiedzmy się więcej. Co dowodzą badania? „Wiele dyskusji na temat otyłości u dzieci i innych zagrożeń dla zdrowia koncentruje się na identyfikacji i badaniu narażenia na ryzyko” – powiedziała Brandi Rollins, profesor ds. zdrowia biobehawioralnego. „W naszej analizie przyjęliśmy podejście oparte na sile. Odkryliśmy, że wspierająca rodzina i środowisko na wczesnym etapie życia dziecka, może przewyższać niektóre skumulowane czynniki ryzyka, z którymi mogą się zmierzyć dzieci”. Badanie „Rodzinne aktywa psychospołeczne, regulacja zachowania dzieci i otyłość” zostało opublikowane w czasopiśmie Pediatrics. W artykule Rollins i Lori Francis (profesor nadzwyczajny zdrowia biobehawioralnego), przeanalizowali dane pochodzące od ponad 1000 par matka-dziecko i odkryli, że wczesna ekspozycja dzieci na rodzinne aktywa psychospołeczne – w tym dobre środowisko domowe, ciepło emocjonalne ze strony matki i zdolność dziecka do samoregulacji – zmniejsza ryzyko rozwoju dziecięcej otyłości. Czynniki te działały ochronnie nawet wtedy, gdy dzieci były narażone na rodzinne ryzyko otyłości, w tym ubóstwo lub depresję matek. „Badania nad rodzicielstwem wykazały, że tego rodzaju aktywa rodzinne wpływają na zachowanie dzieci, sukces w nauce, karierę i – co nie jest zaskakujące – zdrowie” – powiedziała Rollins. „Istotne jest, że czynniki te chronią również przed otyłością u dzieci, ponieważ badane przez nas aktywa rodzinne w ogóle nie są związane z jedzeniem ani dietą. Pocieszająca jest świadomość, że zapewniając kochające, bezpieczne środowisko, możemy zmniejszyć ryzyko otyłości u dzieci”. Zobacz też: Jak rozmawiać z dziećmi o seksie? Poważna otyłość Uważa się, że dzieci cierpią na otyłość, gdy ich wskaźnik masy ciała (BMI) jest wyższy niż u 95% innych dzieci w ich wieku i płci. Istnieje jednak duża zmienność BMI dzieci, które przekraczają próg otyłości. Uważa się, że dzieci, których BMI jest o 20% wyższe od progu otyłości, mają ciężką otyłość. Naukowcy odkryli, że dzieci, które miały wczesną ciężką otyłość, nie były narażone na większe ryzyko rodzinne niż dzieci, które nie były otyłe. Jednak dzieci z ciężką otyłością miały mniej miłości i wsparcia rodzinnego niż dzieci, które nie były otyłe lub wykazywały umiarkowany poziom otyłości. Potrzebne są dalsze badania, aby zrozumieć, które czynniki przyczyniają się do rozwoju ciężkiej otyłości, a które zmniejszają ryzyko. „Chociaż odkrycia dotyczące ciężkiej otyłości mogą wydawać się zniechęcające, dają pewną nadzieję” – wyjaśniła Rollins. „Niektóre czynniki ryzyka, takie jak ubóstwo gospodarstw domowych, mogą być bardzo trudne do zmiany. Z drugiej strony niektóre zachowania mogą być łatwiejsze do zbudowania. Ludzie mogą nauczyć się responsywnego rodzicielstwa. To zachęcające, że rodzicielstwo naprawdę ma znaczenie, że rodzina ma znaczenie”. Co mogą zrobić rodzice? Badanie to koncentrowało się na otyłości u dzieci, ale naukowcy stwierdzili, że rodzice mogą poprawić wiele wyników dla swoich dzieci, ucząc się umiejętności responsywnego rodzicielstwa. Znajomość umiejętności responsywnego rodzicielstwa może jednak nie prowadzić bezpośrednio do wdrożenia tych umiejętności w domu. „Nikt nie może przeczytać broszury o samochodach i nagle spodziewać się, że będzie nimi jeździć” – powiedział Rollins. „Prowadzenie pojazdu to umiejętność, która wymaga edukacji i praktyki. To samo dotyczy responsywnego rodzicielstwa” – powiedziała Rollins. „Pracownicy zdrowia publicznego, klinicyści i badacze muszą współpracować, aby pomóc rodzinom w rozwijaniu zasobów psychospołecznych, w tym reaktywnego rodzicielstwa i zorganizowanego środowiska domowego” – kontynuowała. „Może to poprawić wskaźniki otyłości u dzieci i inne ważne wyniki dotyczące jakości życia”. Źródło: Science Daily Zobacz też: Nadwaga i otyłość u dzieci to plaga współczesnych czasów? Zobacz, gdzie leży źródło problemu fot. Samica gupika wybierze partnera z czarnym czy z pomarańczowym ornamentem? To zależy od okoliczności, ale również od historii osobniczej. Preferencje dla cech partnerów mogą być nabywane w tzw. procesie uczenia asocjacyjnego, a więc związanego z wytwarzaniem pozytywnych skojarzeń. Kolorowe skrzydła samców motyli, oszałamiający ogon samców pawia, rajskich ptaków czy głuszca, przedziwne kolory na pysku samców mandryli… Jakie procesy doprowadziły do powstania takich nieoczywistych i czasem utrudniających życie cech? Dlaczego samice tych gatunków uważają takie nietypowe cechy za atrakcyjne? W wiedzy o tym, jak dochodzi do powstawania preferencji dotyczących niektórych cech partnerów, jest jeszcze sporo luk. Polska badaczka – Magdalena Herdegen-Radwan z Zakładu Ekologii Behawioralnej z Uniwersytetu Adama Mickiewicza postanowiła sprawdzić eksperymentalnie, czy można sztucznie wyuczyć samice preferowania jednych cech ornamentu samca wobec innych cech. Kluczem było wytworzenie pozytywnych skojarzeń. Zobacz też: Jak rozmawiać z dziećmi o seksie? Uczenie się ma wpływ na seksualność Okazało się, że tzw. uczenie asocjacyjne rzeczywiście może odgrywać w tym rolę. Badania te rzucają nowe światło, chociażby na ewolucję ornamentów u zwierząt. Wyniki ukazały się w Proceedings of the Royal Society. Badania wskazują, że można sprawić, że samice gupika zaczną – w wyniku wytwarzania pozytywnych skojarzeń z kolorem – preferować samce z pomarańczowym ornamentem wobec samców z czarnym wzorem. Można bez trudu sprawić, że samice gupika zaczną – w wyniku wytwarzania pozytywnych skojarzeń z kolorem – preferować samce z pomarańczowym ornamentem wobec samców z czarnym wzorem. Podczas eksperymentu w czasie karmienia samic gupików wkładano zawsze z boku akwarium kartę jednego koloru – w jednej grupie pomarańczowego, w innej – czarnego. Kiedy zwierzęta po kilkunastu dniach już zaczęły kojarzyć dany kolor z pojawieniem się pokarmu, biolog przeprowadziła test: prezentowała po obu stronach akwarium dwa filmy z samcami gupika. Po jednej stronie wyświetlany był samiec z czarnym ornamentem na łuskach, po drugiej – ten sam film, tylko komputerowo zmanipulowany tak, że ornament na łuskach samca był pomarańczowy. Atrakcyjny ten, który kojarzy się z bogactwem jedzenia? O ile przed eksperymentem samice nie wykazywały żadnych preferencji wobec kolorów samców, o tyle po takim pozytywnym warunkowaniu samice warunkowane na kolor pomarańczowy zaczęły spędzać zdecydowanie więcej czasu przy ekranie z samcem z pomarańczowymi wzorami, niż samice z grupy warunkowanej na kolor czarny. Oznacza to, że uznają takiego samca za bardziej atrakcyjnego. Można więc sprawić, że samice gupika zaczną (w wyniku wytwarzania pozytywnych skojarzeń z kolorem) preferować samce z pomarańczowym ornamentem wobec samców z czarnym wzorem. W dalszej perspektywie mechanizm taki może prowadzić do rozprzestrzeniania się ornamentów o preferowanym kolorze wśród samców w populacji. Eksperyment potwierdził więc, że wyuczone preferencje mogą prowadzić do ewolucji tzw. cech epigamicznych, a więc ornamentów, które mogą kiedyś zwiększyć szanse na rozród. Te badania pokazują, że bardzo prosty mechanizm, jakim jest kojarzenie ze sobą bodźców, może w odpowiednich warunkach doprowadzić do pojawienia się pewnych cech, w tym przypadku preferencji samic, a te z kolei dać początek ewolucji ornamentów samców. – tłumaczy autorka badania. Źródło: Nauka w Polsce Zobacz też: Terapia ze zwierzętami w roli głównej – jak wpływają na zdrowie człowieka? Piotr Celej Dziennikarz od ponad dekady. Prywatnie miłośnik zdrowej kuchni, sportu i historii. fot. Przeprowadzone badanie dowodzi, że długoterminowe posiadanie zwierząt domowych wiąże się z wolniejszym spadkiem zdolności poznawczych. Dowiedzmy się więcej. Zwierzęta a funkcje poznawcze Według wstępnych badań opublikowanych 23 lutego 2022 r., posiadanie zwierzaka takiego jak pies lub kot, zwłaszcza przez pięć lat lub dłużej, może wiązać się z wolniejszym spadkiem funkcji poznawczych u osób starszych. „Wcześniejsze badania sugerowały, że więź człowiek-zwierzę może mieć korzyści zdrowotne, takie jak obniżenie ciśnienia krwi i stres” – powiedziała autorka badania Tiffany Braley, „Nasze wyniki sugerują, że posiadanie zwierząt domowych może również chronić przed spadkiem funkcji poznawczych”. W badaniu przeanalizowano dane poznawcze pochodzące od 1369 starszych osób w wieku średnio 65 lat, które na początku badania miały normalne zdolności poznawcze. 53 proc. z nich posiadało zwierzęta domowe, a 32 proc. posiadało zwierzęta przez pięć lat lub dłużej. Spośród uczestników badania 88 proc. było rasy białej, 7 proc. rasy czarnej, 2 proc. było Latynosami, a 3 proc. było innego pochodzenia etnicznego lub rasy. Badacze wykorzystali dane pochodzące z Health and Retirement Study. W przeprowadzonym badaniu wykonano wiele testów poznawczych. Naukowcy wykorzystali te testy poznawcze do opracowania złożonego wyniku poznawczego dla każdej osoby, w zakresie od 0 do 27. Wynik złożony obejmował wspólne testy odejmowania, liczenia i przypominania słów. Następnie badacze wykorzystali złożone wyniki poznawcze uczestników i oszacowali powiązania między latami posiadania zwierząt domowych a funkcjami poznawczymi. Zobacz też: Jak rozmawiać z dziećmi o seksie? Co się okazało? W ciągu sześciu lat wyniki poznawcze spadały u właścicieli zwierząt domowych w wolniejszym tempie. Różnica była najbardziej zauważalna wśród właścicieli długoterminowo posiadających zwierzęta. Biorąc pod uwagę inne czynniki, o których wiadomo, że wpływają na funkcje poznawcze, badanie wykazało, że długoterminowi właściciele zwierząt domowych mieli średnio złożony wynik poznawczy o 1,2 punktu wyższy w ciągu sześciu lat w porównaniu do właścicieli innych niż zwierzęta domowe. Naukowcy odkryli również, że korzyści poznawcze związane z dłuższym posiadaniem zwierząt domowych były silniejsze u dorosłych czarnoskórych, dorosłych z wyższym wykształceniem i mężczyzn. „Ponieważ stres może negatywnie wpływać na funkcje poznawcze, potencjalne skutki posiadania zwierząt domowych, które mogą buforować stres, stanowią prawdopodobną przyczynę naszych odkryć” – powiedział Braley. „Zwierzę towarzyszące może również zwiększyć aktywność fizyczną, co może korzystnie wpłynąć na zdrowie poznawcze.” Ograniczeniem badania było to, że długość posiadania zwierzęcia była oceniana tylko w jednym punkcie czasowym, więc informacje dotyczące ciągłego posiadania zwierzęcia były niedostępne. Źródło: Science Daily Zobacz też: Preferencje seksualne zmieniają się. Wpływ na to ma uczenie się? Przeczytaj również 7 kont na Instagramie, które wspierają zdrowie psychiczne – sprawdź, kogo warto obserwować! Określenie „wspierają zdrowie psychiczne” jest dość szerokie, dlatego też w ten właśnie sposób postanowiłam podejść do opisywanego tu tematu. Oto 7 instagramowych kont, które z różnych perspektyw pokazują troskę o […] “Łatwo jest przypiąć komuś łatkę lenia albo pustej lali” – Kaya Szulczewska i Ciałopozytyw! Czy soma już całkiem zgubiła psyche?! Soma i psyche – rozstrzał, który stworzyła nie tylko terminologia medyczna, ale też kultura, panujące w społeczeństwie stereotypy, wszelkiego rodzaju lęki, obawy, nieustanne oceny. Nic więc dziwnego, że tak trudno […] Macierzyństwo po raz drugi. Czy kolejna ciąża jest łatwiejsza? Kolejna ciąża tylko pozornie jest doświadczeniem łatwiejszym niż pierwsza. Zawsze jest zatopiona w jakiejś historii, zależy od wcześniejszych doświadczeń oraz zasobów rodziców. Z tych między innymi powodów kolejne macierzyństwo może […]
Martyna Wojciechowska nie miała szans na zajście w ciążę, a jednak udało się. O wszystkim, jedna z najsłynniejszych polskich podróżniczek, opowiedziała w rozmowie z Tomaszem Sekielskim. Martyna Wojciechowska postanowiła poruszyć tematy i problemy, z którymi zmagają się kobiety, a przy okazji opowiedziała o tym, co spotkało ją samą. Lekarze nie dawali jej szans na macierzyństwo, z czym musiała się zmierzyć: "Oczywiście wiem, skąd się biorą dzieci, ale dostałam diagnozę od lekarzy, że nie mogę być mamą. W związku z tym nauczyłam się żyć z tą myślą, która jest trudna dla kobiety, ale przyzwyczaiłam się do myśli, że macierzyństwo nie będzie mi w życiu dane. Związane to było z poważną chorobą, operacją… Byłam przekonana, że nie będę miała dziecka, więc kiedy zaszłam w ciążę, byłam zaskoczona..." - mówiła. Martyna Wojciechowska była związana przed laty z Jerzym Błaszczykiem (w 2007 roku pobił rekord Polski w nurkowaniu głębinowym na głębokości 231 metrów, zmarł w 2016 roku). Martyna Wojciechowska niespodziewanie zaszła w ciążę. Lekarze nie dawali jej szans na macierzyństwo Po narodzinach Marysi (13 l.) ich córeczki, rozstali się, a Błaszczyk zmarł w 2016 roku. Był to cios dla córki i byłej partnerki, jednak życie potoczyło się dalej. Maria ma już trzynaście lat. W dniu urodzin Martyna Wojciechowska napisała pod wspólną fotografią: "Lata mijają, a ja wciąż nie mogę za Nią nadążyć... 13. LAT TEMU NA ŚWIECIE POJAWIŁA SIĘ MARYSIA! I wywróciła całe moje życie do góry nogami. Zawsze powtarzam, że macierzyństwo to najbardziej fascynująca, ale też najtrudniejsza podróż w moim życiu. W dodatku bez mapy". Martyna Wojciechowska i Przemysław Kossakowski Martyna i Przemysław są w szczęśliwym związku, wzięli ślub i bardzo się kochają: " Choć zarzekałam się, że "to nie dla mnie", to... każdy dzień jest lepszy od poprzedniego!". Póki co nie planują dzieci, jednak Przemysław Kossakowski odnajduje się w roli opiekuna Marysi. Kto wie, co przyniesie czas... Wojciechowską potrącił samochód! Dziennikarka opublikowała nagranie Sonda Jak oceniasz styl Martyny? Eurowizja 2021 zbliża się wielkimi krokami:
Ciąża to bez wątpienia wyjątkowy stan dla kobiety. W wielu przypadkach panie ją planują, jednak ta kobieta nie mogła się tego spodziewać. Sama nie wiedziała, w jaki sposób doszło do zapłodnienia. Czyżby cud o niepokalanym poczęciu wydarzył się po raz kolejny? Prawda wbiła ją w zaskoczyła młodą kobietę ze Stanów Zjednoczonych. Dziewczyna przekonywała, że pomiędzy nią a chłopakiem do niczego poważnego nie doszło. W jaki sposób więc spodziewała się dziecka? Mało osób wie, że to możliwe. Ciąża poprzez niepokalane poczęcie?Chociaż Samantha cieszy się macierzyństwem od dobrych kilku lat, nadal nie jest w stanie uwierzyć, w jaki sposób doszło do poczęcia jej pierwszego dziecka. Do dzisiaj powtarza, że między nią a partnerem nie doszło do stosunku. W jaki więc inny sposób kobieta zdołała zajść w ciążę? Okazuje się, że… w trakcie samej gry wstępnej. Statystycznie zdarza się niezwykle rzadko, ale nie jest wypadek. Nic nie dało się zrobić, śmierć nadeszła niespodziewanie5 mitów dotyczących chorób serca. Numer 4 jest szczególnie groźny, każdego roku zbiera śmiertelne żniwoZapłodnienie podczas gry wstępnejWtedy 19-letnia Samantha i jej chłopak ograniczali swoje pieszczoty wyłącznie do gry wstępnej. Jak twierdzi, wszystko wskazuje na to, że do zapłodnienia musiało dojść w trakcie tzw. pettingu, czyli stosunku bez penetracji. Wystarczyło, żeby młodzi rodzice przez sekundę utracili kontrolę i w ten sposób doszło do tygodni później nastolatka miała pierwsze objawy ciąży, takie jak nadmierny apetyt i utrata miesiączki. Dla pewności wykonała test, później niejednokrotnie go powtórzyła. Wynik za każdym razem wychodził pozytywny. Później lekarz potwierdził te wyniki. Dziewczyna była w ciąży.— Właśnie w ten sposób zostałam mamą. Od tego momentu rodzina oraz znajomi porównują mnie do Maryi Dziewicy. I prawdopodobnie nigdy nie przestaną — cytuje kobietę portal w jej historię?ZOBACZ ZDJĘCIA:fot. wiedziała, w jaki sposób zaszła w ciążę. ZOBACZ TEŻ:Z ostatniej chwili: Nie żyje wspaniała dziennikarka i posłankaJeśli nie dokonaliście przelewów przed weekendem, możecie mieć kłopoty. Poważne utrudnienia w PKO BP, Santanderze, mBanku, ING i GetinKoniec, już wszystko potwierdzone. Znikają największe gwiazdy z programu „Królowe życia”Pożar hotelu w hiszpańskim kurorcie, ewakuowano cały budynek. Ludzie uciekali po elewacjiMartyniuk trafił na żyłę złota, dorabia na polskich weselach. Cena za występ zwala z nógZobaczyła, jakie rzeczy jest w stanie zrobić 1 saszetka herbaty i oniemiała. Od razu wyrzuciła wszystkie chemiczne środkiŹródło: obejrzyj nieziemsko prosty i szybki przepis na przepyszny posiłek!
jak maryja zaszła w ciążę